Miałem pauzować z grzybobraniem do pierwszego albo drugiego dnia po deszczu. Ale już na drugi dzień, czyli dziś, o 13 pognało mnie do lasu sprawdzić, czy aby na pewno to koniec. I tu miła niespodzianka: raz, są i to nawet malutkie. Dwa, to co było do tej pory zmorą, czyli zaczerwienie
borowików, nie ma miejsca. Są po prostu tak suche i twarde, że robaki się ich nie imają. Do 2 L marynaty dobrałem 3 malutkie
ceglastopore, których normalnie nie zbieram. Oprócz tego 3
podgrzybki i 4
koźlarze.