Dziś wolne w pracy. W nocy polało solidnie. Postanowiłam poszukać nowych miejsc w innym niż zwykle kierunku i zawiało mnie pod Rybnik.
Nie znając kompletnie lasu, to dość kiepsko żeby znaleźć fajne miejsce, ale udało się. W lesie w sumie przeszło 3 godziny, z czego połowa to łażenie i szukanie sensownego miejsca. Ale jak się już trafiło, to przez godzinę schylanie się prawie co minutę po grzybka, co widać po robieniu zdjęć. W sumie dotargałam do domu 25
podgrzybków, 57 prawe i 4
kanie. Połowa rozdana, reszta się suszy. Jutro jadę szukać nowych miejsc. Pozdrawiam i pełnych koszy życzę.