Prosto z pracy na pół godzinki do lasu.
15 minut marszem przez las na miejsce docelowe i drugie tyle czasu zbierania. Fartem wpadło 8
prawdziwków więc marszem zurick do auta.
W domu zmiana łachów, obiad w postaci arbuza, rower pod pachę i wio. Na leśnej krzyżówce nawrotka, bo coś kątem oka mignęło... zabrane ze 20 ładnych
podgrzybków do kieszonkowej bawełnianej siatki. Pół godziny pedałowania i zrobiło się ciemnawo. A, że zadzwonił telefon i się zatrzymałam, szybkim rzutem oka wspomaganego latarką z fona, uchwycone kolejne
podgrzybki w licznym towarzystwie muszelkowych, zgrabnych
panienek. Do bojtlika trafiło znów około 20 ładnych
podgrzybków. Zbiór oddany sąsiadce na sosik do pysznych
gołąbków, które robi i którymi jutro się będę obżerać 😜😜😜.