4,5 godziny w lesie, tym razem z kolegą. W sumie 67 grzybów, czyli 15 na godzinę, kolega nie liczył, ale też miał mniej więcej tyle. Las przeważnie iglasty, grzyby znalezione tylko na swoich miejscach, wśród tych 67 sztuk 27 prawoków, czyli
borowików szlachetnych, trzy
poloki, czyli
koźlarz czerwony, reszta to po trochu
koźlarzy,
podgrzybków i sinoli, czyli
borowików ceglastoporych. W lesie jak na tak długo bez deszczu, w miarę wilgotno, a w niektórych miejscach mokro. Reasumując bez rewelacji, ale na prawdziwy wysyp w tych okolicach moim zdaniem trzeba jeszcze poczekać.