Dwie miejscówki, dwa kosze grzybów. Głównie
borowiki, ale trafiło się też kilka młodych
ceglaków,
podgrzybków i jeden kozaczek.
Zazwyczaj w poniedziałki nie jeżdżę do lasu, bo po weekendzie i dziesiątkach zbieraczy las musi odpocząć, a grzyby podrosnąć. Jednak ostatnio nie miałam czasu na grzyby, a idą upały, więc... Nie żywiłam nadziei na obfite zbiory, bo słyszałam od znajomej jakie oblężenie przeżywały nasze bukowe lasy w sobotę i niedzielę. Jednak nikt nie znajdzie wszystkich grzybów, a i przez noc mogło coś wychynąć spod liści. Rzeczywiście w pierwszej miejscówce widać było ślady intensywnego wycinania, ale i dla mnie znalazły się małe i średnie grzyby. Resztę kosza dozbieralam w drodze powrotnej, zaglądając w przydrożne zarośla. W drugiej miejscówce chyba nikt jeszcze nie chodził, bo grzyby wyrośnięte, chociaż nie stare. Tam też znalazłam kilka młodziutkich
ceglastoporych i
podgrzybków. W lesie coraz bardziej sucho, ten z mchem i brzegi lasu ratuje jeszcze wilgoć z porannej rosy. W rzadszych bukach już trzeszczy pod nogami. A deszczu w perspektywie 2 tygodni nie zapowiadają.