Też miałem nie pisać, ale Vincent rozbawił mnie swoim doniesieniem :). Po nocce - buki. Tak po prawdzie urwałem się o 5-tej. Piękna pogoda i rower bez maseczki. Bliźniaki i mały berbeć. Przyłożenie zaliczone? Pewno tak. Tym samych doszlusowałem do "majowych". Późno, bo późno, ale czasu brak - zarobiony. Miłego weekendu grzyboświrkom i wielu owocnych wypraw. Zapowiada się deszczowo, dalej na 10 dni nie sprawdzałem, ale w planach na sobotę salamandry, to musi być pogoda :)) Vincent: pliss.. opowiedz jeszcze raz jak to było! Legginsy, sportowe buty, krzaczory i sadzanie.... :))) Odkrzyknę: Dzień dobry :)