Las mieszany, mokro. Niestety bezgrzybie. Siedziały aniołki na chmurze i se gwarzyły. Spoglądały na góry okryte cieniem mgły. Ptaszki ćwierkały, piły bzykały. Nagle w lesie śpiew usłyszały: idąc leśną aleją, szukam ciebie mój przyjacielu... Patrzą aniołki, a tu z koszyczkiem dziewoja przemierza górki i dolinki. - Koszyk ma, to chyba grzybów szuka - rzekł jeden aniołek. - Idźże, idźże bajoku, grzybów nie ma. Prędzej kleszcza znajdzie - odparł drugi. Jak już dżapę drze, to niech repertuar zmieni. I słyszą te nicponie, aniołki, jak dziewoja, zawodząc żałośnie, nutę zmienia i nuż dalej zawodzić: w bukach cichosza, w świerkach cichosza, nie ma prawdziwka i nie ma gwiazdosza... Tu cichosza, tam cicho i w ogóle nic ni ma... Idę cierpieć w samotności 😭. Pa.