kozaków Czerwonych setki a w moim koszyku 30.
Ceglasi podobnie w koszyku 15.
Prawdziwków w rozmiarze L przytuliłam 120, około setki maluszków dalej rośnie w lesie,.
podgrzybki zabrałam wszystkie całe 20 sztuk, ale w typowym podgrzybkowym nie byłam...
Nie wiem czy śmiać się czy płakać bo z jednej strony fajnie, rosną śliczne, zdrowe jesienne grzyby, ale tak mi szkoda lasu i jego mieszkańców:- (Pomijając te wszystkie samochody zaparkowane w środku lasu, ryk silników, krzyki, wrzaski i śmieci najgorsze jest niszczenie ściółki. Podczas ostatnich trzech moich grzybobrań widziałam kilkanaście osób na kolanach rozgrzebujących ściółkę w poszukiwaniu mikroskopijnych
prawdziwków. Nie wiem po co komu takie małeństwa, które po obgotowaniu wylatują przez sito., Można przecież przykryć liśćmi i po kilku dniach cieszyć oczy średnim grubaskiem z pięknie wybarwionym brązowym kapeluszem. Nawet jeśli ktoś wcześniej je znajdzie to będą nowe bo grzybów jest naprawdę mnóstwo. Dzisiaj jedna pani wydłubywała ze ściółki malutkie kozaczki dębowe. Zapytałam po co jej takie maluchy wielkości groszku ? Odpowiedź była prosta i zwięzła... A co to panią obchodzi! Po prostu ręce opadajają...