Jak na zdjęciu, 10 kg grzybów, 70
borowików, 70
podgrzybków, jeden
kozak i 4 kg
maślaków, las mieszany, mokro i ciepło - raj :)
Miał być krótki wypad w przerwie w pracy, taki testowy a zamienił się w hardcore na zboczach, jeszcze nigdy w swojej krótkiej karierze grzybiarza nie zebrałem tylu
borowików :) o maślakach nie wspomnę, rosną wszędzie w ilościach wagonowych, niestety sznupka tym razem została w domu bo bezlitosna grypa ją dopadła a ja ledwo dotargałem zdobycz do auta. Coś cudownego i niesamowitego zarazem, w lesie zostało jeszcze mnóstwo malusieńkich bobasków borowikowych a dzisiaj ma znów padać. Coś czuję, że w najbliższy weekend będą padać rekordy, spotkałem dwóch grzybiarzy i oni również taszczyli pełne kosze dobroci leśnej... grzybozbieranie jest gorsze od alkoholizmu bo jak człowiek za dużo wypije to idzie spać, a jak się z kosza wysypuje to człowiek koszule zawiąże i nogawki w spodniach, które ściągnie i zbiera dalej.... :):) będzie się działo :)