Dziękuję wszystkim świętokrzyskim "donosicielom". Dzięki Wam postanowiłam po drodze do Krakowa zatrzymać się w zupełnie nieznanych mi świętokrzyskich lasach. Po mazowieckich laskach pustynnych, to była orgia mokrych mchów, różnorodności drzew i podszytu i rozpoczynającego się pojawu grzybów, w większości
prawusków. Jeden koszyk w godzinkę w piątek,
prawuski małe i duże czyściutkie. wracając z Krakowa w tym samym miejscu również koszyk, ale takich młodszych, bo już po sobotnio-niedzielnym najeździe. Zaczynają się też maleńkie
podgrzybki brunatne,
koźlarze różnobarwne i
maślaki. Kocham te lasy!