W Świbiu już pustki, dozbierałem chyba resztki z poprzedniej wizyty. Po 9 sztuk
prawdziwków i
podgrzybków, po 3 sztuki
maślaków i
kani. W tej ilości nie ma robaczywych, których było drugie tyle. Mimo przelotnych mżawek i braku słońca zadowolony, pożegnanie z świbskimi grzybami udane.
A planowałem wyjazd z moją piękną połową na wycieczkę do Jeleśni, niestety pogoda nawaliła i w efekcie pojechałem sam w stronę przeciwpołożną. Wybrałem ten sam rejon, który przelecieliśmy "po łebkach" tydzień temu z rodziną. I słusznie, bo ledwo wszedłem do rowu (główne zdjęcie) prowadzącego do bukowej miejscówki, zacząłem znajdować
prawdziwki i
maślaki, w większości robaczywe 😕 Za to śmieci obrodziły, to jest masakra, nazbierałem 3 torby, ale na widok kilku
prawdziwych wysypisk po prostu opadły mi ręce. I tak powoli doszedłem do buków, gdzie przywitał mnie beżowy i zdrowy młokos. Aha, zapaliła się czerwona lampka i włączył tryb powolnego szurania zintegrowanego z intensywnym wgapianiem. To dało konkretne efekty, wyszperałem trochę
prawdziwków, z czego nawet kilka zdrowych. Potem podjechałem na drugą stronę lasu, ale tam oprócz śmieci i borówek tylko kilka
podgrzybków. Dobre i to. Następnym razem będę już tylko spacerował. Pozdrawiam i do zobaczenia w poniedziałek.