Las jaki jest, każdy widzi.. U mnie w większości buki. Przy drodze ze trzy auta, czyli pusto. Te parę osób to się nawet nie słyszy, a co dopiero widzi. Grzyby rosną, ale odnoszę wrażenie, że bardziej dla robaków, niż dla ludzi. W dwie godziny wylądowało w moim koszu (ilości po weryfikacji w domu, czyli robaczywe do zasiania): 15
prawdziwków, 8
ceglasi, 1 koźlaczek, 2
podgrzybki, 3
sitarze, 1
boczniak.
Po relacji Szprychy nie mogłem utrzymać swojej osoby w ryzach i wyrwałem się wcześniej z pracy, żeby zaliczyć chociaż te marne dwie godziny na szuraniu. Ze względu na ograniczenia czasowe pojechałem tam, gdzie blisko i przewidywalnie. Teraz, gdy nie ma ludzi w lesie, to nawet jest miło i ekscytująco, bo pojawiają się grzyby w różnym wieku, czyli nikt nie szura oprócz paru wtajemniczonych. Jestem bardzo zadowolony, bo grzyby są nadal, a pogoda też się udała. Główne zdjęcie ma za zadanie szokować listopadówych niedowiarków.