No to sobie poszurałaaaaam... wczoraj
Zachęcona efektami poprzedniego spaceru, wczoraj po 15 pojechałam z sąsiadką mniej więcej w to samo miejsce...
Szurałyśmy po liściach ok. 2 godziny, a wypatrzyłam zaledwie 1 małego
ceglasia i 3
podgrzybki z czego 2 nadgryzione. Sąsiadka 5 młodych, ślicznych zamszowych. Wychodziłyśmy jak zmierzchało. Efekty zwalam oczywiście na kurzą ślepotę:-)
Wracałam ze spuszczoną głową powoli...
W domu usłyszałam, że trzeba być nieźle szurniętym, żeby po ćmoku łazić po lesie. No cóż...
Zważywszy, że 2 dwie godziny faktycznie szurałam w liściach, pokornie przyznałam rację uśmiechając się pod nosem... bo...
jutro znów sobie poszuram... nie żeby mus coś znaleźć, ale to szuranie fajnie jest:-))
A wrzucam zdjęcie, które cyknęłam w połowie spaceru, gnając na skraj lasu, żeby sobie popatrzeć i złapać ostatnie wczorajsze
promienie słońca.
A pozachwycam się bazyliowymi cudami. A co.
Pozdrawiam.