trochę sprowokowany uciekłem znów do lasu. efekt to 24
borowiki. jakiś taki ten sezon, że trafiają mi się znów takie fajne egzemplarze...
pojechałem w swoje miejsca, jakieś 5-6 km od Przemkowa. warto było. trafiłem w jednym miejscu na same zdrowe. w pozostałych pół na pół (najczęściej 3/4 korzenia odpada). kilka sztuk takich "z atlasu" niestety zostało w lesie. coraz bardziej sucho. Oprócz mojego lasku, który jak zwykle trzyma wilgoć dłużej. Gdyby nie to, ze wrzosy przekwitnięte (wyjątkowo zresztą wcześnie w tym roku) - to spacer po lesie niemal jak w pierwszej połowie września. słoneczko, ciepełko, miło, radośnie (bo jeszcze coś tam rośnie). z przemkowskich lasów nadawał nierob.