Nie wytrzymałam. Pogoda fantastyczna i sobota to co jest lepszego niż spacer po lesie. Dzisiaj bardziej rekreacyjnie po ostatnim ubogim wypadzie, za to oczywiście z koszykiem. Ludzi bardzo mało, grzybów też. Chociaż większymi opieńkami można było zapełnić kilka sporych koszy. Ale braliśmy tylko młode i nie liczyłam ich do statystyki. Poza opieńkami 8
kozaków czerwonych, 1 dębowy i 1 babka oraz 9 dorodnych
podgrzybków. Wszystkie zdrowe. Ukoronowaniem był cudowny prawy. W lesie bardzo sucho. Jak padało było zimno, jak jest ciepło to nie pada. Strasznie krótki ten sezon w moich lasach.