Początkowo las przywitał mnie ofensywą strzyżaków. Spadały na mnie jak szarża spadochroniarzy, mimo ochrony w postaci mazidła, czapki i kaptura. Początki były więc nieciekawe, zwłaszcza że w prawdziwkowych miejscach rosły tylko twardzioszki czosnkowe, podgrzybki i pojedyncze opieńki. Potem kilka kań i nareszcie One - upragnione prawdziweczki! Ukryte w leszczynowych krzaczkach na obszarze około 5 metrów kwadratowych. Potem kępki opieniek, gniazdo maślaków, następne kanie, kilka kozaków i boczniak ostrygowaty. Ogólnie udany dzień.