W lesie o 7,30. Pierwsze 1,5 godziny słabo, razem z żoną mieliśmy chyba łącznie z 50 szt. Zastawianaliśmy się o zakończeniu eskapady, bo grzybiarzy sporo a wyniki też mizerne. Prześliśmy w miejsce, gdzie chyba nikt nie szukał grzybówi się zaczeło prawdziwe eldorado, momentalnie zapełnione były dwa koszyki, i nie było do czego zbierać, ale żona znalazła porzucone wiaderko, które po wyczyszczeniu też zapelniliśmy. W lesie zostało jeszcze sporo ale zostawiliśmy dla innych. Asortyment to 100%
podgrzybek i bez lokatorów. W sumie pobyt w lesie 3.5 h