Brzydki dzień, znowu deszczowy. W przerwie między opadami wypad kontrolny do lasu z nadzieją na wysyp podgrzybków. Niestety, nie ma. Są za to kurki, następny wysyp. Miałam ze sobą tylko 5 litrowe wiaderko a kurasek i to całkiem sporych naprawdę dużo. Gdyby nie następna fala deszczu, chyba zbierałabym do rękawów i kieszeni :) Na brzegu lasu ładny młody prawdziwek (zdrowy) i jeden zajączek. Jeżeli inne grzyby nie pojawią się po niedzieli, trzeba będzie chyba czekać na wrzesień.