Witam Wszystkich Grzyboświrków🙋 Dzisiejsza relacja z zupełnie nowego miejsca,w którym po raz pierwszy byłem na grzybach.
Wiśnicz-małe miasteczko u podnóża Beskidu Wyspowego,właśnie tam mnie dziś poniosło.Choć leży w niewielkiej odległości od mojej miejscowości(22km)nigdy tam nie byłem na grzybach.Wczoraj rozmawiałem ze znajomym leśniczym,powidział mi że widział ludzi zbierających w tamtejszych lasach,ale czycoś jest...???Zaryzykowałem więc dzisiaj wypadem w nieznane.Piękne lasy bukowe,jodłowe i mieszane bukowo-jodłowe,z małą domieszką dębów.Rozpocząłem w lesie bukowym,bardzo dużo gołąbków,ale żadnych rurkowców.Po prawie godzinie chodzenia,w koszyku miałem zaledwie dwa podgrzybki złotawe.Przeszedłem więc do lasu jodłowego,gdzie w krótkim czasie znalazłem dwa szlachetne i osiem ceglasi.Kto uprawia grzybiarstwo górskie,ten wie jak to jest.Czasami,aby sięgnąć po grzyba trzeba się nieźle nagimnastykować,ale czego się nie robi dla tych pięknych chwil.I tak w ciąg prawie trzygodzinnej wędrówki,zebrałem;
19 ceglasi(jędrnych i zdrowych)
5 szlachciców
3 podgrzybki złotawe
1 koźlarz babka
Cieszę się bardzo,bo mogę śmiało powiedzieć,że mam nową miejscówkę na ceglasie.
Pełen optymizmu pozdrawiam Całe Towarzystwo Grzyboświrków.A.🙋🍄🌲🌳