Wyjazd łączony: na grzyby i po ryby. Wstaliśmy, jak dla mnie w środku nocy, i o 7 byliśmy w lesie, na niezawodnej (zwykle) miejscówce (jodła, buk). W lesie niesamowicie sucho - potoki całkowicie wyschnięte, można chodzić po nich w sandałach bez ryzyka zamoczenia skarpet ;-) W 5 osób za 2 godziny uzbieraliśmy:2 malutkie prawdziwki i 2 ceglastopore, borowika górskiego, rydza i kilka kurek. Gdyby nie pstrągi, kupione kilkanaście kilometrów dalej, musielibyśmy dzwonić po pizzę.