© fotografia została załączona przez informatora o grzybobraniu; z pytaniem o jej wykorzystanie poza ramami systemu monitorowania występowania grzybów grzyby.pl należy kontaktować się bezpośrednio z autorem fotografii a nie ze mną (kontaktu do autora zdjęcia zwykle nie posiadam)
Witam serdecznie wszystkich grzybomaniaków. Z otwartą "gębą" czytam wpisy Pawła Lenarta o cudownych chwilach spędzonych w okolicach Bukowiny Sycowskiej. Ja postanowiłem uderzyć trochę dalej, mianowicie do lasów za Chojnikiem . Las powitał mnie w najpiękniejszy możliwy sposób: cała ptasia brać przekrzykiwała się jakby każde z osobna chciało powitać nowy dzień jak najpiękniejszym i najdonioślejszym śpiewem. Niewyobrażalne wrażenie, cisza i spokój, z dala od ludzi, samochodów, tylko ja, las, ptaki, unosząca się woń kwitnących jagodzin, przenikający powietrze zapach żywicy... chyba każdy z nas kiedyś czuł coś takiego. Nie potrafię tego wszystkiego opisać tak doniośle jak robi to Paweł Lenart. Nie wybrałem się ani "na" ani "po" grzyby, pojechałem powitać się z lasem, sprawdzić ile drzewostanu nieodwracalnie zniknęło. Zniknęło dość, zauważyłem też wiele nasadzeń. Wędrując w nowe dla mnie części lasu czułem się coraz spokojniejszy - nie wiem czemu, tu i ówdzie spod nóg wystrzeliwały (niczym z procy) kuropatwy, w pobliży przebiegały spłoszone sarenki i koziołki, widziałem też dwa dziki - pooooootężne były, jednak na moje szczęście one mnie chyba nie widziały, albo ryjąc w ziemi w poszukiwaniu korzeni rozmawiały między sobą: - o popatrz stary, znów jakiś dzikus zapuścił się w nasz zagajnik, - może go lepiej nie straszmy bo się jeszcze w lesie zgubi i będzie się tak wałęsał... jeszcze maluchy nam przestraszy... Mimo wszystko stwierdzam że wypad w las był jak najbardziej udany. Znalazłem jednego jedynego koźlarza szarego (całkiem zdrowy) więc pozwoliłem sobie zabrać "trofeum" do domu - zostanie ususzony w całości (widoczny na zdjęciu). Zapomniałem jedynie zabrać ze sobą dużych worków - nie zbyt wiele pozostałości po pseudo-grzybiarzach można zabrać ze sobą w dwie ręce, ale zawsze to trochę mniej pozostanie w lesie. Jedna jaskółka wiosny nie czyni... ale jeden grzyb to już początek grzybobrania, czyż nie ... ? Wracając do Naszego spotkania, potwierdzam chęć udziału w nim, ustalmy dokładnie datę i godzinę a stawię się na pewno. Pozdrawiam całą grzybiarską brać. Żegnam się słowami Pawła Lenarta: Darz Grzyb.