Przy sklepie i piwie z miejscowymi dotarły wieści, że ktoś widział, rozmawiał z kimś kto widział, zna kogoś kto rozmawiał z kimś kto widział pierwsze maślaki. Mi dużo nie potrzeba i choć wyglądałem, być może śmiesznie, wziąłem kosz i do lasu. W mchach niczego nie znalazłem, lecz w trawach były, fakt że pojedyncze, ale były. Niektóre dość spore (jak dłoń) i co najważniejsze bez robaków. W sumie 30 sztuk w dwie godziny. To będzie dobry sezon...