© fotografia została załączona przez informatora o grzybobraniu; z pytaniem o jej wykorzystanie poza ramami systemu monitorowania występowania grzybów grzyby.pl należy kontaktować się bezpośrednio z autorem fotografii a nie ze mną (kontaktu do autora zdjęcia zwykle nie posiadam)
Veni, vidi, vici. Tak słowami Juliusza Cezara myślałem zacząć ten wpis jeszcze z rana. Ale teraz gdy siedzę przy komputerze i analizuje cały dzień, to wiem że było by to jedno wielkie kłamstwo. Czy byłem? Jeden dzień z Pawłem Lenartem, to zaledwie chwila niewielka. Czy widziałem? Żeby widzieć potrzeba lat wędrówek po lesie. Czy zwyciężyłem? Tego lasu nie da się zwyciężyć w żaden sposób. Opisać Go - może tylko ten co z nim żyje na codzień. Tam są perełki a nie drzewa. Rozłożyste buki, klony, lipy Kochanowskiego, sprawiają że człowiek czuje się taki maluczki w przyrodzie. Czy są grzyby? Pewnie że są. Sam widziałem czerwone kozaki. Ale to jeszcze nie pora na zbieranie. Teraz to jest najwłaściwsza pora żeby cieszyć się ż tego że tam się jest. Poza pracownikami leśnymi nie ma nikogo. Cisza. Ale ta cisza którą się chce usłyszeć. Szum drzew śpiew ptaków. Paweł jest świetnym kompanem na takie wyprawy. Ugadaliśmy się tak że nam się gęby nie zamykały. Dzięki Paweł i do zobaczenia.