© fotografia została załączona przez informatora o grzybobraniu; z pytaniem o jej wykorzystanie poza ramami systemu monitorowania występowania grzybów grzyby.pl należy kontaktować się bezpośrednio z autorem fotografii a nie ze mną (kontaktu do autora zdjęcia zwykle nie posiadam)
Dzisiaj drugi w tym sezonie wyjazd "na grzyby", jak już wyjechałem z mgły zalegającej wzdłuż rzeki Biała, okazało się, że mamy piękną pogodę. Las jest na górce, więc przyjemnie było spacerować w porannych promieniach słońca, tak rzadko pokazującego się ostatnio. Nie udało się pobić swojego rekordu z datą znalezienia grzyba przed 17 maja, jednak udało się go wyrównać. Znalazłem pierwszego w tym sezonie borowika ceglastoporego. Wcześniej znalazły go ślimaki oraz robaczki, ale one, podobnie jak ja, również stęskniły się za grzybami. Tak więc model nie jest najpiękniejszy, ale za to "najsampierwszy". Po tak pięknie rozpoczętym "grzybobraniu", postanowiłem sprawdzić miejscówki kozakowe, niestety zostałem brutalnie "wyrzucony" z lasu. Przedzierając się przez młodnik brzozowy, stanąłem oko w oko z lisem, który nie miał zamiaru uciekać, stał około 5 metrów ode mnie i wyglądał jakby spał, albo był w jakimś transie, przymknięte oczy i czasami dygotał, prawdopodobnie chory na wściekliznę. Zrobiłem natychmiastowy w tył zwrot, chociaż nie, szedłem tyłem, obserwując czy za mną nie idzie i wróciłem do samochodu, bo jakoś straciłem ochotę na dalszą wycieczkę. Mimo wszystko sezon "zbiorów" rozpoczęty.