Popołudniowo-przedwieczorny rekonesans majowego lasu. Nie nastawiałem się optymistycznie ponieważ przedwczoraj w nocy było trochę mroźnie (-4) a w dzień sypał gruby śnieg. Jednak las nie ukazał mi dzisiaj żadnej oznaki anomalii pogodowych, a wręcz przeciwnie pokazał co to znaczy majowe ŻYCIE. Jeśli chodzi o grzybki to z każdym dniem wykładniczo wzrasta ich różnorodność gatunkowa oraz ilości występowania. Boletusów znów nie namierzyłem ale sorki - taki mam klimat. Dzisiejszym hitem były mięczaki a dokładnie pomrów czarniawy, które chętnie mi pozowały do fotek prawie jak Tazokowe Salamandry (prawie robi wielką różnicę). Pozdrawiam.