Ponad 40 kań, po jednej stronie drogi na odcinku 5 km. Dookoła jest mnóstwo łąk i dróg polnych, rowów, w tym dawnych rowów granicznych, myślę więc, że dało by się zebrać dużo więcej tego grzyba. Grzybów nie zbierałem, w domu jest zamrożonych kilkadziesiąt kań, a przez ostatnie dni były one codziennie w jadłospisie, więc trzeba zrobić przerwę. Odcinek zrobiony w ramach wycieczki rowerowej trasą zwaną w żargonie rowerzystów "pętlą dobieszczyńską". Warto zauważyć, że w miejscach, gdzie już zbierałem kanie, nie ma nowych owocników.