no i nie wytrzymałem. kolejny raz zajrzałem do "mojego" lasku. i kolejny raz radość przeogromna. Borowiki od maleńkich po "staruszki" (które oczywiście zostawiłem). to chyba efekt dość ciepłych ostatnich 2 dni i nocy. w sumie około 45 znalezione, z czego 30 przywiezione. plus kilka podgrzybków. trafiały się śliczne okazy. niestety foty z lasu marne, bo wiekowy telefon. jest tak mokro, że niektóre, nawet małe grzyby dosłownie gniją w ściółce/mchu. Szczerze, to nie pamiętam, żebym w listopadzie nazbierał wiaderko prawych. kilka sztuk się zdarzało, ale tak... spotkani grzybiarze targali głównie podgrzybki i maślaki (faktycznie tych drugich przy drogach całe sznury). podsumowując: godzina i kwadrans w lesie z uśmiechem od ucha do ucha.