Tak naprawdę to w ogóle nie zamierzałem dziś zbierać grzybów. Nie planowałem nawet spaceru po lesie, ale niestety iść do lasu musiałem. Żeby to chociaż był jeszcze las. Po prostu trochę krzaków przy drodze jakie się często spotyka między kolejnymi wioskami. Stoję już więc tym "lesie" i patrzę....
maślak. Jeden, drugi, trzeci..... Obszedłem więc jeszcze kilka okolicznych sosenek i widzę że jest ich jeszcze kilka. I tak w dziesięć minut znalazłem ich dwadzieścia. Znalazłbym ich jeszcze pewnie więcej gdyby nie nawoływania od strony drogi ".... gdzie jesteś. Wracaj do samochodu" itp. W sumie rodzina miała rację, bo kto to widział żeby chodzić po lesie i zbierać grzyby w garniturze, płaszczu i butach wizytowych.