W sobotę wybraliśmy się 200 km od domu na grzyby. Mozna było blizej ale jeździmy na nasze miejsca. Od 7 rano do 13.30 zrobiliśmy sobie maraton po lesie. Znaleźlismy mnóstwo maślaków, sporo kozaków i podgrzybków. Każde w innym lesie. podgrzybki w sosnowym z ściółką w mchu i borowiny. Trzeba sie było nachodzić ale warto było. Grzybiarzy niezbyt dużo ale może dlatego że las daleko od drogi przejazdowej i trzeba wiedzieć gdzie jechać. Niestety zawód sprawiły nam prawdziwki których znaleźlismy tylko 6 sztuk. Za to jeden naprawdę okaz bo kapelusz o średnicy około 20 cm i ogonku jak pięść dorosłej kobiety. Nie mogłam go z ziemi wyszarpać.