Darz Grzyb!;) Po fenomenalnej środzie, zastanawiałem się, jak grzybowo będzie w sobotę. Uzbrojony w dwa kosze (ostatnio jeden nie wystarczył i 4 kg wylądowało w plecaku) wyruszyłem na długi marsz po Wzgórzach Twardogórskich. Już po odwiedzeniu kilku miejsc, stwierdziłem, że jest znacznie słabiej niż w środę. Pomyślałem sobie, że to głównie moja wina ponieważ w 3 doby grzyby nie zdążyły wyrosnąć w takiej ilości, w jakiej były w środę i sam sobie zgotowałem "efekt wyzbierania" :). Zmieniłem więc taktykę (z uwagi na bardzo dobrą znajomość terenu) i ruszyłem w miejsca w których nie byłem w środę. Obrałem kierunek m. in. na Wydzierno. Nie potrafię racjonalnie uzasadnić, dlaczego droga, która prowadzi w kierunku torów kolejowych pod tzw. szary wiadukt (ci, co ją znają, wiedzą o co chodzi) została pokryta na odcinku ok. 1,5 km wielką ilością kamieni (tłucznia) i jeszcze większą ilością błota. Przejście tą drogą przypomina marsz przez oborę lub cuchnące bagno. Twórcy tego "arcydzieła" robili tą drogę chyba pod wpływem
łysiczki lancetowatej...;-) Jeżeli chodzi o grzyby to znalazłem 36
prawdziwków, 8
koźlarzy czerwonych, 2
koźlarze pomarańczowożółte, 45
koźlarzy szarych i
babek, ok. 3 kg
podgrzybków, 4 kg
maślaków żółtych/zwyczajnych, 1 kg
gąsek zielonek, garstkę
opieniek i bardzo dużo
kani, które zakryły mi praktycznie wszystkie inne grzyby w koszach. Jeżeli chodzi o
kanie i
maślaki - podobnie jak w środę, dużo zostało w lesie, jednak ich ilość w poszczególnych stanowiskach była mniejsza niż ostatnio. Najbardziej zaskoczył mnie drastyczny spadek ilości
prawdziwków i
koźlarzy czerwonych. W kilku miejscach na pewno nie było nikogo przede mną bo znajdowałem dosyć okazałe sztuki a wokół nie było śladu cięcia innych. Jak to wszystko wytłumaczyć? Najbardziej obwiniam za ten stan rzeczy chłodną aurę. Grzybnia dostaje coraz mniej ciepła i nie chce generować nowych owocników. To, co już się zawiązało to jeszcze rośnie ale nowych grzybów będzie systematycznie mniej. Niestety w naszym kierunku pogoda wysłała torpedę w postaci lodowatego wyżu z arktycznym powietrzem, którego centrum przejdzie mniej więcej w środku tygodnia nad Polską. Czy grzyby przetrwają? Według mnie
zielonki czy
podgrzybki raczej dadzą radę ale
prawdziwki czy
koźlarze już nie. Szkoda, że tak nam pogoda miesza. Robi to co najmniej o miesiąc za wcześnie, tym bardziej, że taki mamy super grzybowy tydzień w dolnośląskich lasach. Nic nie poradzimy, teraz pozostaje nam - moim zdaniem - ostatni tydzień, w którym wyjazd do lasu może zakończyć się jako takim grzybobraniem. Później to już może być "po ptokach". Pozdrawiam serdecznie Grzybiarzy!;-)))