Po niedzielnym rekonesansie, który okazał się całkiem owocny, udałem się z moją fantastyczną Narzeczoną na środowe grzybobranie. Myślę, środek tygodnia, mniej ludzi bo pracują, większe szanse na obfite zbiory. Co do pierwszego - całkowita pomyłka. Naprawdę trudno było znaleźć miejsce do zaparkowania samochodu :). Również w lesie bardzo dużo ludzi. Natomiast co do drugiego, czyli obfitych zbiorów - nie pomyliłem się wcale. Takiego wysypu
podgrzybka to w Borach Dolnośląskich nie pamiętam. Po prostu wszędzie (w domu okazało się jednak, że sporo miało robaczywe nóżki).
Prawdziwki również dopisały - małe, młode i zdrowiutkie. Razem z moimi Rodzicami i wytrwałą Narzeczoną zebraliśmy bardzo duże ilości. Gorzej było (i jeszcze będzie) z obrabianiem tego. Ale las wzywa, trzeba będzie jechać znów, póki trwa wysyp. Zresztą, jak czytam doniesienia, to wygląda na to, że wszędzie w lasach Dolnego Śląska jest bardzo grzybowo. Pozdrawiam.