Przyznam, że po sobotnim wypadzie do lasu nie spodziewałem się zbyt wiele, bo już w ostatnią środę trafiałem w lesie na
prawdziwki jak z bajki, które po bliższym rozpoznaniu pozostawało mi jedynie zagrzebać z powrotem w ściółce, bo nadawałyby się jedynie do odcedzania makaronu... W sobotę niespodziewanie zyskałem towarzysza do włóczęgi po lesie. Mój stary kumpel po piątkowych baletach (pracuje w budowlance i akurat mieli tzw."wiechę";)) zechciał wrócić do pełni sił i wierzcie mi w 3 h wypocił wszyściutko łażąc po skarpach i stokówkach... We dwóch zebraliśmy ok. 70
prawdziwków, przy czym kilka razy tyle zostało w lesie, bo wymagania mieliśmy dosyć wygórowane. Nieraz zabolało mnie serduszko przy tych oględzinach, ale cóż, takie życie... Jednego ze znalezionych przeze mnie grzybków uwieczniłem na zdjęciu, które przesyłam-kolega posłużył za podstawkę..;)
W niedzielę wyruszyłem już samotnie (kolega kompletnie opadł z sił po sobotnim grillowaniu...) a że pogoda była cudna, nogi same mnie niosły po leśnych ścieżkach i poza nimi. Po dwóch godzinach chodzenia zrobiłem sobie przerwę i siedząc na pniaku nad leśnym urwiskiem wsunąłem dwie bułeczki z kiełbasą i pomidorkiem słuchając krzyku jastrzębia gdzieś ponad moją głową i podziwiając szczyty Beskidu Wyspowego na tle niebieściutkiego nieba... Najchętniej zostałbym w tym miejscu do wieczora i sporo sił kosztowało mnie ruszenie dalej. Do domu przyniosłem ok. 50
prawdziwków, 14
ceglastoporych, 5
maślaków żółtych i 2
podgrzybki brunatne, zbierałem i w lesie iglastym i w mieszanym, przy leśnych dróżkach jak i na "ściankach wspinaczkowych" a dzięki tym leśnym kilometrom nie mam najmniejszych problemów ze snem, narzekającym na bezsenność szczerze polecam :) pozdrowienia dla Wszystkich a dla Ciebie Kurenty wielkie dzięki za towarzystwo podczas sobotniej wyprawy!!! :))