Wpłynęłam na suchego przestwór oceanu,
Wzrok nurza się w zieloność i w zieloności brodzi,
Śród fali drzew szumiących, śród kwiatów powodzi,
Omijam plączące jeżyny i liście łopianu...
I szukam grzybów jadalnych - lecz mi to nie wychodzi....
A tak na serio, bardzo , bardzo sucho... Pięknie, zielono, lecz kurz i pyłek wszędzie królują w Puszczy Niepołomickiej ... Szelest liści, który cieszy jesienią, o tej porze roku nie jest pożądany... Powinno być mokro, zielono i pachnąco... Smutne to jest, że tak się na świecie dzieje...
Wybrałyśmy się z Iwonką 😘 na buszing,z nastawieniem na rurkowce,
ale też w celach rekreacyjnych, tak po prostu... Najpierw zahaczyłyśmy o lasek miejski, który jest po prostu cudem, oazą i miejscem magicznym, z tajemnymi zakątkami. Odwiedziłyśmy boczniaki ( trzeci pień obrośnięty 😄) . Szukałyśmy też żółciaka ( daję mu drugą szansę 😁) . Niestety, w większości znalazłyśmy nędzne resztki pozostałe po buszowaniu innych i jednego na wysokości, wielkiej wysokości 😵. Ale i tak było warto połazić 😄. W puszczy, jak już wspomniałam, bardzo sucho. Ale i tak pięknie, a wspólne buszowanie daje kolejne powody do radości 😊. Żadnych rurkowców nie znalazłyśmy, ale jakieś formy życia grzybowego udało się wypatrzeć. Wyobrażam sobie, co by się dziać mogło po deszczu i czuję ten jedyny w swoim rodzaju zapach deszczu majowego... I czekam dalej... Miłego weekendu Wam życzę 🥰 |