Mimo panującej suszy udało mi się znaleźć miejsce (ols), gdzie ubłociłem sobie buty po kostki:). Nie bardzo wiem, czego tam szukałem, wiem co znalazłem - żagiew łuskowata w liczbie 4 szt. na martwej wierzbie, w tym jedna ok. 25 cm. średnicy. W zeszłym roku spotykałem już tę żagiew, ale zawsze były albo za małe, albo za stare, więc nie miałem okazji spróbować.
Tym razem zrobiłem - z młodszych owocników i okrajka tego dużego na zdjęciu - coś ala schabowe, no i... zjeść się dało, ale jakoś nie podbiła mojego podniebienia:-/ Może spróbuję jeszcze w wersji "flaczki", jeśli znowu znajdę.