Ze względu na brak nowych stanowisk smardzowatych wybrałem się na jedno z 2 stanowisk, gdzie wyrosły w tym roku smardzówki czeskie, zobaczyć, jak się mają. No i zonk, po 10 dniach w ogóle ich nie ma - uschły, sczezły albo coś je zeżarło... ALE w okolicy spotkałem pierwszą w tym roku - i jedyną - naparstniczkę stożkowatą. A jako wisienka na torcie - pierwszy raz spotkana przeze mnie krążkówka żyłkowana - na głównym foto.