Spacer w miłym towarzystwie po chaszczach w poszukiwaniu smardzowatych i nicccccc. Ale pogoda sprzyjała choć zimno. Na mokradłach, koło lepieżników też nie rosną te moje " wypatrywane" smardzowate. Towarzystwo wnuś, psina i kot nie odstępował i musieliśmy zawrócić. Tylko ucha na klonie, lub Jaworze, bo trudno teraz rozeznać gatunek drzewa.