© fotografia została załączona przez informatora o grzybobraniu; z pytaniem o jej wykorzystanie poza ramami systemu monitorowania występowania grzybów grzyby.pl należy kontaktować się bezpośrednio z autorem fotografii a nie ze mną (kontaktu do autora zdjęcia zwykle nie posiadam)
To musiało się stać dzisiaj, na niespełna 3h przed początkiem astronomicznej wiosny pierwszy mikro kasztanek (Piestrzenica kasztanowata Gyromitra esculenta)
Witajcie. Dzień święty święcić. A że żadna siła nie powstrzymałaby mnie do 16:33 z samego rańca wyruszyłem na poszukiwanie PRZYGODY. Tak jak już od około 3 tygodni poranek powitał mnie siarczystym mrozem, ale z każdą minutą robiło się cieplej. Już w drodze do lasu z każdej strony stada żurawi (lub te już połączone parami) oznajmiały wszem i wobec co to dzisiaj za dzień. W samym lesie na początku jeszcze lodowo, ale już po 8:00 szron zszedł ze ściółki i zrobiło się całkiem fajnie. Pierwsze kroki jak zwykle na bagna, a tam SZOK. Woda znikła i to niekoniecznie z powodu suszy. Panowie od teksańskiej masakry, nie mając już co ciąć, spuścili wodę rozwalając wszystkie bobrze tamy po to aby sięgnąć po ostatnie bagienne dęby. Takie właśnie traumatyczne przeżycie na start. No cóż próbowałem stanąć na nogi wynajdując sobie kolejne kadry czerwonych cacanek no i troszeczkę odżyłem. A może coś zmarszczonego by mnie podniosło na duchu, na pewno, ale weź tu coś znajdź jak dopiero pierwsze zawilce i to w mocno nasłonecznionych miejscach wystawiają pierwsze pączki na świat. Miejscówki na olbrzymie bez życia, miejscówki na mitrówki bez życia, miejscówki na smardzówki bez życia. Jeszcze tylko pozostała szansa na kasztanka, trochę daleko na górkę sosnową i trzeba nadkładać kilometrów, no ale w końcu święto, do dzieła. A na górce ciepło niczym w lipcu i sucho niczym w lipcu, ale nic to, głęboki skłon w pół, coco jambo i do przodu. A że miejscówka to pewna już po kilku krokach przy dobrze mi znanej karpie sosnowej oczom moim ukazał się niespełna centymetrowy ciemnobrązowy pofałdowany kształt. 20 marca, tak, właśnie tak, to już WIOSNA. Teraz może być już tylko lepiej. Bobry naprawią tamy, deszcze prędzej czy później spadną i uzupełnią braki, tylko dębów trochę szkoda. Pozdrawiam i do usłyszenia Wiosną, Wiosną pełna gębą, i to już za tydzień.