© fotografia została załączona przez informatora o grzybobraniu; z pytaniem o jej wykorzystanie poza ramami systemu monitorowania występowania grzybów grzyby.pl należy kontaktować się bezpośrednio z autorem fotografii a nie ze mną (kontaktu do autora zdjęcia zwykle nie posiadam)
Zamiast codziennych doniesień dziś mini-relacja z ostatnich 4 dni, bo znalezisk albo nie było, albo wciąż te same (czyt: czarki). Dziś - prawie 1,5 h w podmiejskich chaszczach. Miejsce zacienione, wilgotne, więc czarki się dobrze trzymają - wyszło dokładnie 103 (na zdjęciu głównym).
Piątek: szybka wycieczka w "czarkowy" łęg - 150 g. czarek, poza tym nic. Sobota: najpierw 45 min. w moim "zagłębiu płomiennicowym" - pora roku i sucha pogoda podpowiadały, że nic tam nie będzie, ale skusiła mnie koleżanka, która w środku miasta znalazła kępkę małych, w świetnym stanie płomiennic. Niestety, w "Zagłebiu" tylko resztki płomiennic mocno podsuszonych, nienadających się do zbioru - za sucho, nie miały okazji dorosnąć. Potem prawie 2 godz. w miejscówce na smardzówki czeskie - nie ma; albo za wcześnie, albo za sucho, albo nie wypatrzyłem. Kilka czarek. Niedziela: wycieczka w dość odległy i nieznany mi las w okolicach rezerwatu Pióropusznikowy Raj - 3,5 godz. przy pięknej i ciepłej pogodzie w tyleż pięknym, co wymagającym terenie, pociętym głębokimi jarami z potokami. W świerczynach zamiast poszukiwanej czareczki czarniutkiej tylko kisielnica smołowata, w buczynach - stare smoluchy bukowe. W prognozach do końca marca nie widać deszczu... oby się nie sprawdziły.