Lasek jak ostatnio. Bez Puszczy. Okolice Nowej Huty. Sza, cichosza, czas na ciszę … tego naprawdę Ci brak, … Cisza jak ta … Podejdź i zanurz się w nią … Jak na pączkowy czwartek przystało, były i pączki (z kawą) tłustoczwartkowe i pączusie na bzach i innych krzaczkach kocio/wierzbowych … Puszczają się już pięknie na badylkach … i jeszcze Nika wypatrzyła (choć ciut obsuszone) boczniaki i jeszcze na miejscówce nie zabrakło ucha bzowego (stęsknionego jak kania dżdżu) i w kolejnym mikro lasku (już o zmroku prawie) honor tegoż miejsca uratowała samotna czarka … dwa fałszywe szczęścia wcześniej … czerwona zakrętka i poszarpany czerwony balonik ….
Przepiękny, słoneczny, pełen ciepła … i nie beztroski dzień … bo nie można było nie myśleć o tym co strasznego się dzieje … Gdybyż tylko te/ten s…ny/n radosny dzień i tylko kaloryczne szaleństwo … zepsuł/y? nieadekwatne określenie bo brak słów …
[admin - sorry, wycięto przez cenzurę, rozumiem emocje, ale od nich do histerii wojennej blisko, a od tego do podżegania itp. skutków groźnych dla zdrowia i życia, radzę ogarnąć emocje (głębokie oddechy, spacer) i starać się racjonalnie myśleć; emocjonalną literaturę zostawić sobie na spokojne i nudne czasy]
💛💙