Ładna pogoda (chociaż chłodno) wygnała mnie na sprawdzenie uszaków bzowych, które po ostatnich mroźnych nocach zanikły. Ale już ożywają. Na razie maleńkie, 1 góra 1,5cm, ale poczekam. Poszłam daleko i na zwalonym konarze brzozy ukazał mi się w po raz pierwszy trzęsak listkowaty. Wielkości prawie dwóch moich dłoni. Również po raz pierwszy znalazłam rozszczepkę którą mogłam sfotografować na stanowisku nie od strony hymenoforu, tylko wierzch kapelutka. Też pięknie. I wrośniak różnobarwny się trafił. A na koniec wysyp czarek maleńkich, większość została, ale tych większych uzbierałam na słoiczek.