© fotografia została załączona przez informatora o grzybobraniu; z pytaniem o jej wykorzystanie poza ramami systemu monitorowania występowania grzybów grzyby.pl należy kontaktować się bezpośrednio z autorem fotografii a nie ze mną (kontaktu do autora zdjęcia zwykle nie posiadam)
Przestało w końcu padać, wyszło słońce i, choć wiatr chciał urwać głowę, nogi poniosły do lasu. 2 godziny buszowania, szukania potencjalnych miejscówek na rurkowe. Przy okazji sprawdzenie jedynego znanego mi stanowiska boczniaka i płomiennicy. Niestety, ani jednych, ani drugich. Trzesaków pomarańczowożółtych też niewiele i bardzo kiepskiej jakości, nie było co brać. Na pocieszenie znalazłam kilka miejsc z uszakami bzowymi. Te mają się wyśmienicie, plusowe temperatury i wilgoć im sprzyjają.
Natargałam ich trochę, bo te kilka garści "eksperymentalnych" zużyłam do risotto i sajgonek. A że przeżyłam 😂, to już mam chętnych do przygarnięcia nadmiaru. Najwięcej zaś radochy sprawiały mi miny mijających mnie ludzi, kiedy tak z łubianeczką wędrowałam skrajem lasu 😂