Doniesienia z ostatnich 5 dni w promieniu 40km od pierwszego na liście

niedziela 31.GRU 2023
Lukasz
doniesień: 18 / 4🏆
(0/h) Zastanawiałem się nad wyborem zdjęcia na podsumowanie sezonu 2023. Zrządzeniem losu wybierać nie musiałem wcale. Na dzisiejszym spacerze sylwestrowym znalazłem kurkę. Wymokniętą, wynędzniałą, zmarnowaną czasem i pogodą, ale najprawdziwszą kurkę. Tak się składa, że dla mnie sezon 2023 minął pod znakiem tych grzybów, więc zdjęcie sylwestrowej kurki uznałem za najlepszy wybór.
... szerzej o tym grzybobraniu ... Deszczowa pierwsza połowa maja spowodowała wzrost optymizmu grzybowego. Już widziałem pierwsze borowiki usiatkowane i pieprzniki jadalne. Niestety, druga połowa miesiąca wraz z rosnącą temperaturą przyniosła bezgrzybie totalne. Czerwiec i lipiec były zupełnie puste. Dopiero niż genueński z początku sierpnia (który zresztą zastał mnie na urlopie) na nowo kazał rozejrzeć się po przemkowskich lasach. I rzeczywiście opady przyniosły owoce w postaci pieprzników jadalnych w ilościach w zasadzie hurtowych. Pierwszy raz w życiu przywoziłem z lasu wiadra tych grzybów i tylko ich. Po dwóch tygodniach skończyły mi się pomysły, ale i chęci, na ich kolejne formy przetwarzania. Kurki zresztą pozostały dominującym rodzajem grzybów w Wilkocinie i okolicach w kolejnych tygodniach jakoś za nic mając narastającą posuchę. W połowie sierpnia zajrzałem w górskie lasy koło Chełmska Śląskiego. Borowik szlachetny owszem był obecny, ale tabuny czerwii również. W Wilkocie borowiki (szlachetnie i sosnowe) ruszyły dopiero w początkach września z apogeum koło 10 dnia tego miesiąca. Niestety poziom zaczerwienia wraz z wysokimi temperaturami oraz suszą był na poziomie 90% a w niektórych lasach dobijał do 100%. Poza tym grzybów było dużo mniej niż w analogicznym okresie minionego roku. Potem wszyscy wiemy, jak układała się pogoda. Z tygodnia na tydzień temperatury nie spadały podobnie jak deszcz, ale już nadzieje na udany sezon leciały na łeb na szyję. Październik przyniósł odmianę aury, ale grzyby w postaci podgrzybków zaczęły pojawiać się po 20 października. Niestety końcówka tego miesiąc i początek listopada były u mnie bardzo zabiegane. Do lasu zajrzałem dopiero 12 listopada i okazał się to dzień największej ilości znalezionych borowików zwłaszcza sosnowych. Niestety zaczerwienie pozostało na wrześniowym poziomie. Zupełnie jakby grzybom i robalom pomieszały się daty w kalendarzu. Podsumowując miniony sezon uważam za słaby, ale nie bardzo słaby. Uratowały go pieprzniki jadalne, których najadłem sie chyba na dwa lata wprzód. Poza tym sezon wymagał dużej ilości chodzenia i jeśli się znało miejsce, miało cierpliwość to nawet z końcem września z wilkocińskich lasów wychodziło się z pełnym wiaderkiem tyle że zbieranym nie w dwie godziny, ale sześć lub nawet osiem. Sobie i wszystkim forumowiczom życzę aby sezon 2024 był lepszy niż miniony i aby nie powtórzyła się sytuacja z 2015 roku, gdy również mieliśmy do czynienia z anomalią El Nino. Pozdrawiam, Łukasz.