duża wersja fotografii z doniesienia

fotografia z grzybobrania
© fotografia została załączona przez informatora o grzybobraniu; z pytaniem o jej wykorzystanie poza ramami systemu monitorowania występowania grzybów grzyby.pl należy kontaktować się bezpośrednio z autorem fotografii, a nie ze mną (kontaktu do autora zdjęcia zwykle nie posiadam)
Zastanawiałem się nad wyborem zdjęcia na podsumowanie sezonu 2023. Zrządzeniem losu wybierać nie musiałem wcale. Na dzisiejszym spacerze sylwestrowym znalazłem kurkę. Wymokniętą, wynędzniałą, zmarnowaną czasem i pogodą, ale najprawdziwszą kurkę. Tak się składa, że dla mnie sezon 2023 minął pod znakiem tych grzybów, więc zdjęcie sylwestrowej kurki uznałem za najlepszy wybór.
Deszczowa pierwsza połowa maja spowodowała wzrost optymizmu grzybowego. Już widziałem pierwsze borowiki usiatkowane i pieprzniki jadalne. Niestety, druga połowa miesiąca wraz z rosnącą temperaturą przyniosła bezgrzybie totalne. Czerwiec i lipiec były zupełnie puste. Dopiero niż genueński z początku sierpnia (który zresztą zastał mnie na urlopie) na nowo kazał rozejrzeć się po przemkowskich lasach. I rzeczywiście opady przyniosły owoce w postaci pieprzników jadalnych w ilościach w zasadzie hurtowych. Pierwszy raz w życiu przywoziłem z lasu wiadra tych grzybów i tylko ich. Po dwóch tygodniach skończyły mi się pomysły, ale i chęci, na ich kolejne formy przetwarzania. Kurki zresztą pozostały dominującym rodzajem grzybów w Wilkocinie i okolicach w kolejnych tygodniach jakoś za nic mając narastającą posuchę. W połowie sierpnia zajrzałem w górskie lasy koło Chełmska Śląskiego. Borowik szlachetny owszem był obecny, ale tabuny czerwii również. W Wilkocie borowiki (szlachetnie i sosnowe) ruszyły dopiero w początkach września z apogeum koło 10 dnia tego miesiąca. Niestety poziom zaczerwienia wraz z wysokimi temperaturami oraz suszą był na poziomie 90% a w niektórych lasach dobijał do 100%. Poza tym grzybów było dużo mniej niż w analogicznym okresie minionego roku. Potem wszyscy wiemy, jak układała się pogoda. Z tygodnia na tydzień temperatury nie spadały podobnie jak deszcz, ale już nadzieje na udany sezon leciały na łeb na szyję. Październik przyniósł odmianę aury, ale grzyby w postaci podgrzybków zaczęły pojawiać się po 20 października. Niestety końcówka tego miesiąc i początek listopada były u mnie bardzo zabiegane. Do lasu zajrzałem dopiero 12 listopada i okazał się to dzień największej ilości znalezionych borowików zwłaszcza sosnowych. Niestety zaczerwienie pozostało na wrześniowym poziomie. Zupełnie jakby grzybom i robalom pomieszały się daty w kalendarzu. Podsumowując miniony sezon uważam za słaby, ale nie bardzo słaby. Uratowały go pieprzniki jadalne, których najadłem sie chyba na dwa lata wprzód. Poza tym sezon wymagał dużej ilości chodzenia i jeśli się znało miejsce, miało cierpliwość to nawet z końcem września z wilkocińskich lasów wychodziło się z pełnym wiaderkiem tyle że zbieranym nie w dwie godziny, ale sześć lub nawet osiem. Sobie i wszystkim forumowiczom życzę aby sezon 2024 był lepszy niż miniony i aby nie powtórzyła się sytuacja z 2015 roku, gdy również mieliśmy do czynienia z anomalią El Nino. Pozdrawiam, Łukasz.