niszczu - grzybobranie 21 lis 2023, wtorek

sezony 2023 1120-1126 MZ dolnośląskie #11 (10 fot.) kujawsko-pomorskie #1 (1 fot.) lubelskie #3 (2 fot.) łódzkie #9 (8 fot.) lubuskie #12 (11 fot.) małopolskie #6 (3 fot.) mazowieckie #32 (31 fot.) opolskie #2 (2 fot.) podkarpackie #4 (4 fot.) pomorskie #6 (6 fot.) świętokrzyskie #10 (10 fot.) śląskie #22 (16 fot.) warmińsko-mazurskie #1 (1 fot.) wielkopolskie #22 (20 fot.) zachodniopomorskie #10 (9 fot.) aktualne występowanie grzybów napisz o grzybobraniu
© fotografia została załączona przez informatora o grzybobraniu; z pytaniem o jej wykorzystanie poza ramami systemu monitorowania występowania grzybów grzyby.pl należy kontaktować się bezpośrednio z autorem fotografii a nie ze mną (kontaktu do autora zdjęcia zwykle nie posiadam)
Witajcie! Ten arcyciekawy, szalenie wymagający, ale całkiem udany dla mnie sezon dobiegł końca, więc pora na krótkie posumowanie. Plan na grzyby miałem zdefiniowany jak zwykle – celem były kurki, prawdziwki, rydze i kanie, podgrzybki oraz gąski, ze wspomaganiem się borowikami wrzosowymi w okresach niedostatku wilgoci. Liczyłem, że po zeszłym roku, trudnym na środkowym Mazowszu aż do października, w tym mazowieccy grzybiarze się odkują. Nadzieje były płonne, a tak słabego, a na pewno późnego, sezonu w okolicach Warszawy nie pamiętają najstarsi górale. Grzyby więc w tym roku musiałem wyjeździć.
Tegoroczne grzybobrania zacząłem w okolicach początku lipca niedużymi zbiorami kurek. Jednak lipcowe upały i brak opadów spowodowały, że na poważne zbieranie trzeba było zaczekać jeszcze parę tygodni. Sezon na dobre ruszył dopiero od sierpnia i trwał bez przerwy do połowy listopada nie dając czasu na jakiekolwiek chwile wytchnienia. W pierwszej połowie sierpnia zbierałem prawdziwki, w drugiej nadmorskie borowiki wysmukłe, by skończyć miesiąc zbiorami kurek. Wrzesień zaczął się od wysypu amerykanów na Mazowszu, lecz już w drugim tygodniu miesiąca ponownie wysypały prawusy. Kiedy wydawało się, że ostatnia dekada miesiąca przyniesie przerwę, na moich miejscówkach sypnęło rydzami. Od początku października w ŚK mieliśmy trzeci wysyp prawdziwków, a gdy w połowie miesiąca miałem już ich dość, znowu udało się nazbierać rydzów. Przez ostatnią dekadę października polowałem na podgrzybki, a miesiąc zamknąłem zbiorem czubajek. Listopad zaskoczył najbardziej, bo do coraz lepiej rosnących podgrzybków, dołączyły nie tylko spodziewane w tym okresie gąski, ale i borowiki szlachetne w czwartym (sic!) wysypie w tym roku. Nie mogłem więc sobie odmówić by chociaż raz nie wyskoczyć na novembrusy. Ostatni wypad na gąski odnotowałem 18.11 w iście zimowej aurze padającego śniegu i zerowej temperaturze. Kilkustopniowy mróz, który później przyszedł, praktycznie zakończył sezon, choć udało się jeszcze wyskoczyć w osiki na spóźnione gęsi liściowate. Mój tegoroczny rachunek zysków i strat wykazuje przewagę tych pierwszych. Chronologicznie zacznę jednak od strat. Po tej stronie w tym roku zapisuję kurki, które na moich podwarszawskich miejscówkach zdecydowanie rozczarowały. Pokazały się tylko na kilka dni w końcówce sierpnia i to niezbyt obficie. Nawet dodając dość symboliczne zbiory z początku lipca z lasów garwolińskich oraz przyłów w postaci ich miseczki z 1.10, wychodzi mierne ok. 7-8 litrów i tylko kilka dni kurkowych sosików. W ich przypadku trochę się zagapiłem i przespałem moment, gdy trzeba było ruszyć gdzieś dalej by fajnie nazbierać. W tym roku u mnie kurki zasłużyły jedynie na 2+ w szkolnej skali. Na drugim biegunie mam borowiki szlachetne. Po dwóch chudszych latach w tym roku mieliśmy triumfalny powrót króla. W tym sezonie to prawdziwki ponownie panowały w moich zbiorach, w asyście co ładniejszych ceglasi i koźlarzy dębowych. Lasy Świętokrzyskie dały pięknie nazbierać i w sierpniu, i we wrześniu, i w październiku, a na końcu i w listopadzie. Nie obyło się bez pewnych turbulencji, gdyż suchedniowskie buki zawiodły we wrześniu i październiku, ale wyszedłem z tego obronną ręką dzięki starachowickim jodłom, które godnie je zastąpiły. Tegoroczne świętokrzyskie prawusy pokazały swą moc i rosły jak za najlepszych lat, często w rodzinkach po kilkanaście i więcej owocników. I tylko pewną łyżeczką dziegciu w tej beczce miodu jest marna ich zdrowotność przez większą część sezonu. W koszykach lądowały więc w większości same kapelusze młodszych owocników i często wykrojki z tych starszych. Próby zbierania starych, wyrośniętych grzybów skazane były na porażkę, gdyż prawie zawsze robaczki były szybsze. Jednak i tak na 11 wyjazdach w ŚK zebrałem w sumie ok 1600 prawusów, a do tego można jeszcze dopisać kilkadziesiąt szt z mazowieckich lasów. Dlatego bez wahania prawdziwkom daję 6, ale z minusem za tę niską zdrowotność, a teściowym (mojej i brata) dziękuję za przyjęcie sporej części zbiorów. Po stronie zysków zapisuję również borowiki amerykańskie. Bardzo dobrze wypełniły swą rolę koła ratunkowego w okresach, gdy ciężko było myśleć o zbiorach innych gatunków. Najpierw pozwoliły urlop nad morzem wzbogacić porannymi spacerami po lesie wydmowym, a następnie kontynuować zbiory w pierwszym tygodniu września, gdy w mazowieckich lasach nie rosło prawie nic innego. W tym roku zebrałem aż 1450 słoiczkowych amerykanów, a gdyby były chęci, mogło być ich o wiele więcej. Mazowiecki wysyp dopiero zaczynał się rozkręcać, gdy zakończyłem tegoroczne ich zbiory. Wszak złotaki, choć urocze, nie mogły być żadną konkurencją dla ponownie ruszających borowików szlachetnych. borowiki wysmukłe za ten rok dostają 5. W tym roku ponownie nie zawiodły rydze. Może nie zaskoczyły ilością, ale kilka razy udało się nazbierać fajne ilości. Tak jak i w zeszłym roku, nie rosły na każdej miejscówce i tylko w wilgotniejszych miejscach, ale zważywszy na warunki pogodowe i tak jestem kontent, tym bardziej, że udało się namierzyć dwie nowe miejscówki. W sumie zebrałem ponad dwieście rudzielców, więc mogliśmy z córkami poobjadać się smażonymi na masełku, a nawet trochę maluchów udało się zamarynować. Zbiory rydzowe uznaję więc za dobre (4). Rydzom często towarzyszyły kanie, które lubią rosnąć w tych samych miejscach. Od kiedy zbieram rydze, rzadko jeżdżę specjalnie po kanie, bo te przyłowy z lasków rydzowych zwykle wystarczają na bieżącą konsumpcję. Podobnie jak w ostatnich dwóch latach, tak i w tym roku raz pojechałem tylko po czubajki, za to ze świetnym skutkiem 70 czubajek kań i gwiaździstych. Kotletów starczyło na tydzień, a kaniom za tegoroczne 100 owocników wystawiam 4. Na pewną próbę nerwów wystawiły mnie w tym roku podgrzybki. Warunki pogodowe nie rozpieszczały środkowego Mazowsza i lasy bliżej Warszawy, w tym moje miejscówki, świeciły pustkami. podgrzybków trzeba więc było szukać gdzieś dalej. Postawiłem na południe Mazowsza, choć i tam podgrzybki kazały na siebie czekać aż do ostatniej dekady października. Zaczęło się średnio udanymi zbiorami z lasów za Pilicą, ale pomogła zmiana strony Wisły w ostatni weekend miesiąca, która dała fajne zbiory na nowych miejscówkach w lasach garwolińskich. podgrzybki dopiero się rozkręcały i w listopadzie nie tylko przyspieszyły za Pilicą, ale i zaczęły startować bliżej Warszawy. Ciężko mi było z tego w pełni skorzystać, bo zaczęły się ruszać także i gąski, kusiły świętokrzyskie prawdziwki, a jeszcze przyplątało się do mnie jakieś choróbsko. Niemniej, na ile mogłem, łapałem kolejne słoiczkowe podgrzybki, także na łączonych wyjazdach gąskowo-podgrzybkowych. Drugi z takich wyjazdów, w Święto Niepodległości, dał jedno z lepszych podgrzybkowych grzybobrań w moim życiu, bo przyniósł 645 prawie samych octówek. Spóźnione wysypy miały tę zaletę, że podgrzybki w tym roku były wyjątkowo zdrowe. W sumie na 7 grzybobraniach zebrałem ponad 1800 podgrzybków, a jeśli dodamy do tego przyłowy z ŚK, to wyjdzie z 1900 szt. To dużo więcej niż moje potrzeby, więc i tu mogłem podzielić się zbiorami. Mimo, że się na to nie zanosiło, podgrzybki ostatecznie zasłużyły na wysoką ocenę 5+. Sezon tradycyjnie kończyłem zbiorami gąsek. Te w tym roku nie pokazały pełnego potencjału. Porządnie rosły tylko na jednej mojej miejscówce, na innych miejscach albo nie było ich w ogóle albo tylko nieliczne. Dodatkowo ich zbiory musiałem łączyć z podgrzybkowymi. Z plonów jednak jestem zadowolony, bo na 4 wypadach w lasy sosnowe i 2 w laski osikowe pozyskałem ok. 1350 gąsek. Zbiory gąskowe oceniam więc na 5-. Ostatecznie mój sezon uznaję za bardzo dobry. Nie było łatwo, bo grzyby rosły w kratkę. Występowały ogromne różnice w intensywności i czasie wysypów nie tylko między regionami kraju, ale nawet w skali województwa, czy sąsiednich powiatów. Kluczem do dobrych zbiorów było więc śledzenie doniesień, radaru opadów i jeżdżenie i poznawanie tych lasów, gdzie grzyby aktualnie rosły. Kto siedział i czekał na „swój” las, szczególnie w centrum Mazowsza, mógł się w tym roku nie doczekać… /chronologicznie fotki z co fajniejszych zbiorów/
sezony 2023 1120-1126 MZ dolnośląskie #11 (10 fot.) kujawsko-pomorskie #1 (1 fot.) lubelskie #3 (2 fot.) łódzkie #9 (8 fot.) lubuskie #12 (11 fot.) małopolskie #6 (3 fot.) mazowieckie #32 (31 fot.) opolskie #2 (2 fot.) podkarpackie #4 (4 fot.) pomorskie #6 (6 fot.) świętokrzyskie #10 (10 fot.) śląskie #22 (16 fot.) warmińsko-mazurskie #1 (1 fot.) wielkopolskie #22 (20 fot.) zachodniopomorskie #10 (9 fot.) aktualne występowanie grzybów napisz o grzybobraniu

niszczu - grzybobranie 21 lis 2023, wtorek

ta strona być może używa ciasteczek (cookies), korzystając z niej akceptujesz ich użycie — więcej informacji