tym co donoszą o ogromnej ilości grzybów proponuję, żeby dodawali, że to w swoich miejscówkach... byłam w Kaletach. bida z nędzą, cały dzień chodzenia i pół koszyka ledwo. a grzyby nie pierwszej młodości. NIE MA WYSYPU. trzeba się nałazić niemożliwie. Przy okazji zaliczyłam swoje miejscówki w lublinieckich lasach, i zeeeero: ( tylko widoki cieszą oko :)