Kolejna "inspekcja" miejscówki pod Nowym Warpnem. Czas poszukiwań 30 minut, efekt 0 grzybów jadalnych. W ciągu tego czasu znalazłem jednego krowiaka aksamitnotrzonowego (?), nie było tęgoskórów ( patrz relacja z 30 sierpnia). Grzybów więc ubyło pomimo coraz lepszych warunków, w lesie jest już wilgotno. Oprócz tego po przeciwnej drogi znalazłem w pewnym oddaleniu od siebie na ściętych pniach, dwa grzyby, dwóch nieznanych mi (niejadalnych ?) gatunków. Cały opis dotyczy miejsca odkrytego rok temu, gdzie zbierałem mnóstwo grzybów, w czasie, kiedy gdzie indziej nie było żadnych grzybów. Sytuacja więc się nie powtórzyła, choć w porównaniu z innymi rejonami jest ich tu „zatrzęsienie. Pomimo, że jechałem dziś wzdłuż lasów około 35 km w każdą stronę, gdzie indziej nie widziałem, żadnego przydrożnego grzyba. A tutaj aż trzy! :) W przeciwieństwie do zeszłego tygodnia pojawili się pierwsi grzybiarze, niedaleko opisywanego miejsca z lasu wychodziła jedna Pani z pustym koszem, dodatkowo wracając chowając się przed deszczem między Dobieszczynem a Zalesiem spotkałem pod wiatą sąsiadów, którzy też nic nie zebrali. Na koniec, sprawdziłem wpisy ze swojego bloga rowerowego z lat 2010 – 2014. W tym czasie tylko raz miałem taką sytuację, by do 6 września nie zebrał ani jednego grzyba. W 2011 roku pierwsze mikro grzyby pojawiły się 11 września., a pierwszy zbiór odbył się 13 września. Czy zostanie pobity ten niechlubny rekord ? Pożyjemy, zobaczymy.