duża wersja fotografii z doniesienia

fotografia z grzybobrania
© fotografia została załączona przez informatora o grzybobraniu; z pytaniem o jej wykorzystanie poza ramami systemu monitorowania występowania grzybów grzyby.pl należy kontaktować się bezpośrednio z autorem fotografii, a nie ze mną (kontaktu do autora zdjęcia zwykle nie posiadam)
Obejrzałam zdjęcia tegorocznych zbiorów i muszę przyznać, że wcale nie było ich tak mało. Mój tegoroczny sezon grzybowy powoli przechodzi do historii. On nie był nawet jakiś zły czy skrajnie ubogi. Jak dla mnie był sezonem w kratkę. Coś się zaczynało i prędko kończyło. Pogoda, główny rozgrywający, dyktowała swoje warunki. I ani troszkę nie rozpieszczała. Ale po kolei...
Obejrzałam zdjęcia tegorocznych zbiorów i muszę przyznać, że wcale nie było ich tak mało. Mój tegoroczny sezon grzybowy powoli przechodzi do historii. On nie był nawet jakiś zły czy skrajnie ubogi. Jak dla mnie był sezonem w kratkę. Coś się zaczynało i prędko Pierwsze miesiące roku upływają na poszukiwaniu grzybków zimowych. Na szczęście w moim mieście jest kilka fajnych lasków gdzie do woli można za nimi buszować. Już styczniowy rekonesans pozwolił upolować płomiennice i czarki austriackie. Te ostatnie w marynacie wreszcie wyszły jak trzeba – może jednak jeszcze coś ze mnie wyrośnie 😉. Obficie obrodziły też uszaki bzowe i już na stałe lądują w rosole 😋 a płomiennice w jajecznicy i risotto. Jedynie boczniaki uciekły na sam czubek drzewa – z każdym sezonem wspinają się coraz wyżej 🧐. Kwiecień obdarował niespodziankami. Nie dość, że pojawiły się wiosenne kwiaty i listki na drzewach, to wreszcie znalazłam swoje pierwsze w życiu naparstniczki czeskie i smardze półwolne 🤗. Przygarnęłam też smardze jadalne z działki przyjaciół, bo skoro nie chcieli tych "pomarszczonych dziwolągów", to im pomogłam. No bo czego się nie robi dla przyjaciół, prawda? Dwa pierwsze ceglasie spotykam już 11 maja, tylko kilka dni później niż w poprzednim roku. Malutkie mitróweczki błotne, obserwowane drugi rok z rzędu, też planowo wychylają znad bagienek swoje żółtopomarańczowe, świecące główki. Mają maksymalnie 5 cm "wzrostu", a wyglądają jakby przybyły z innej galaktyki 😀. W miejskich parkach pojawiają się żagwiaki łuskowate a na osiedlowych trawnikach pękate modroborowiki ponure. Tak, jest coraz bliżej... W czerwcu, kiedy niziny jeszcze "śpią snem sprawiedliwego", w sowiogórskich lasach obok licznych ceglasi klują się pierwsze borowiki sosnowe, tydzień później usiatki. A na początku lipca prawdziwki, kurki, koźlarze, gołąbki i muchomory czerwieniejące. Kiedy dwa tygodnie później odwiedzam te same rejony spotykam już tylko resztki spękanych ceglasi i usiatków. A tak pięknie się zapowiadało... W rezultacie koniec lipca i początek sierpnia upływa pod znakiem pustego koszyka 🤷. Ale dla mnie każdy pobyt w lesie czy w górach i tak jest świętem: chwilą relaksu, nieustannym odnawianiem więzi z naturą i koszyk bez grzybów nie jest w stanie tego zmienić. Dopiero podczas sierpniowego urlopu w Pomorskiem możemy do woli zapełniać kosze. Wreszcie nie trzeba nigdzie daleko jechać... Najpiękniejsze na świecie lasy 💚 są na wyciągnięcie ręki. I codziennie, jak co roku, zapraszają do wędrówek po torfowiskach usłanych dywanami żurawin i licznych rosiczek, do borów bażynowych i pachnących miodem rozległych łanów wrzosowisk. Kuszą orzeźwiającymi borówkami bagiennymi i czarnymi jagodami 😋. W swoim pakiecie oferują też niczym nie zmąconą ciszę. Ale, żeby nie było reklamacji, to trzeba uciec trochę dalej od zabudowań. Już podczas pierwszego dnia urlopu zgarniamy 140 złotoborowików wysmukłych. A to dopiero początek. Okazuje się, że "obcy" zadomowił się tam już na dobre. Właściwie zawojował nadmorskie wydmy, lasy, kosodrzewiny. Można zbierać ile tylko dusza zapragnie 😀. Są nieskazitelne, nietknięte przez żadne stworzenia. Idealne do marynaty. Ulubione ze względu na delikatny smak i wyjątkową urodę. kurki, płachetki kołpakowate i podgrzybki też mają swoje 5 minut. Zapasy rosną w ekspresowym tempie. Na pewno wystarczy dla przyjaciół i rodziny. Jedyne czego brakuje to większej ilości prawdziwków. Król lasu, w przeciwieństwie do "obcego", jest zdecydowanie bardziej wymagający. Potrzebuje więcej wilgoci, a tej powoli zaczyna brakować. Muszę przyznać, że nasza łapczywość i poziom zagrzybienia w tym czasie sięgnęły zenitu 🤭. A próby zaklinania rzeczywistości, że ich nie ma, że już więcej nie zbieramy – za nic nie zdawały egzaminu... Kolejne wrześniowe wyjazdy w Góry Sowie i na Przedgórze Sudeckie nie przyprawiają o zawrót głowy. Trzymają się już tylko nieliczne kolczaki obłączaste, kurki i pieprzniki trąbkowe. Dopiero obfite opady deszczu na początku października zwiększają prawdopodobieństwo tak bardzo wyczekiwanego wysypu. podgrzybki i maślaki zaczynają się pojawiać już pod koniec miesiąca. Jeszcze nieśmiało, kapryśnie, tylko wg znanego sobie klucza. Trzeba się porządnie nadreptać, żeby uciułać pełny koszyk. Te zadziwiająco późne żniwa trwają nieprzerwanie do połowy listopada. I zdecydowanie poprawiają humory 😀. Zamiłowanie do górskich wędrówek tylko raz pozwoliło na wypad w nieznane... I chociaż nie zaspokoiliśmy apetytu na prawdziwki, to rozległe i różnorodne lasy w powiecie bolesławieckim wydają się mieć duży potencjał. Ale to już plany na przyszłość. A prawdziwki? Liczniej pojawiły się dopiero w drugiej dekadzie listopada. Zawsze to lepiej późno niż wcale 😁. I podsumowując – długie okresy z ekstremalnie wysokimi temperaturami i skąpe opady deszczu sprawiły, że w tym roku nie miałam wygórowanych oczekiwań. I powrót z pustym koszem, czy też wypełnionym tylko do połowy nie był tragedią. Był okazją, aby pochylić się też nad różnorodnością kształtów i kolorów tych niejadalnych, które z powodzeniem mogą startować w konkursach grzybowych piękności. Zauważyć pierwsze storczyki, figlujące w kałużach traszki i dać się oczarować widokami z górskich szczytów. I w oczekiwaniu na wiosnę – tę najcudowniejszą porę roku – historia znowu zatoczy koło. I kiedy spod liści wychylą się naparstniczki i smardze wszystko zacznie się od początku... To już całkiem blisko 😊. A w nadchodzącym Nowym Roku wszystkim Wam życzę wytrwałości, spokoju i sukcesów zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym. Niech przez cały Nowy Rok towarzyszy Wam wszelka pomyślność, dobre zdrowie, niech spełniają się najskrytsze marzenia i dzieje się wszystko, co w życiu najlepsze. A w przyszłym sezonie samych wspaniałych i niezapomnianych wrażeń z leśnych wypraw. Pozdrawiam Was cieplutko 😘 i do zobaczenia na leśnych ścieżkach.