niszczu - grzybobranie 20 lis 2022, niedziela

sezony 2022 1114-1231 MZ dolnośląskie #21 (21 fot.) kujawsko-pomorskie #4 (4 fot.) lubelskie #18 (15 fot.) łódzkie #13 (10 fot.) lubuskie #28 (27 fot.) małopolskie #38 (37 fot.) mazowieckie #43 (40 fot.) opolskie #5 (5 fot.) podkarpackie #20 (16 fot.) podlaskie #2 (2 fot.) pomorskie #4 (3 fot.) świętokrzyskie #5 (5 fot.) śląskie #78 (70 fot.) warmińsko-mazurskie #9 (9 fot.) wielkopolskie #34 (31 fot.) zachodniopomorskie #21 (20 fot.) zagranica #1 (1 fot.) aktualne występowanie grzybów napisz o grzybobraniu
© fotografia została załączona przez informatora o grzybobraniu; z pytaniem o jej wykorzystanie poza ramami systemu monitorowania występowania grzybów grzyby.pl należy kontaktować się bezpośrednio z autorem fotografii a nie ze mną (kontaktu do autora zdjęcia zwykle nie posiadam)
Witajcie. Wydaje się, że panujące mrozy definitywnie zakończą tegoroczny sezon, więc i ja go krótko podsumuję. Dla mnie był on trudny, bo mierzyłem się z wieloma przeciwnościami. Począwszy od pogody, gdyż Mazowsze, podobnie jak prawie cała wschodnia połowa Polski, borykało się z suszami. Przez brak czasu na grzybobrania, ze względu na realizację dużego projektu, wymagającego wiele pracy po godzinach i weekendach. Po problemy zdrowotne, gdyż lumbago, które mnie złapało, pokrzyżowało część grzybiarskich planów. Mimo tych komplikacji, myślę, że wyszło całkiem nieźle, a o szczegółach poniżej...
W letnich miesiącach pogoda Mazowsza nie rozpieszczała, tylko czasem wplatając nieco opadów w okresy susz i upałów. Z tego względu wysypy grzybów w tym okresie występowały raczej lokalnie i nie trwały zbyt długo. Na kilka takich pojawów udało mi się załapać, choć przez obowiązki służbowe, trudno je było wykorzystać w 100% efektywnie. Pierwsze doniesienia o kurkach pojawiły się w czerwcu, ja jednak wtedy tylko raz dałem radę wyskoczyć na krótki rekonesans zbierając trochę pieprzników. Upały do 35 C z końca czerwca szybko pozbawiły spacery po lesie większego sensu. Pierwsze większe zbiory miałem w kolejnym okienku pogodowym – trochę opadów i chłodna pierwsza połowa lipca spowodowały, że kurki ponownie pojawiły się w lasach, a ja na 3 wypadach, zebrałem w sumie ok 9 L pieprzników. W drugiej połowie lipca do lasu nie chodziłem – nadganianie roboty przed urlopem, krótki urlop, potem odgrzebywanie się z zaległości, na grzyby nie miałem czasu. Dopiero sierpień okazał się łaskawszy. Na dwóch wyjściach w pierwszym tygodniu zebrałem 2,5 i 3 L kurek, które ponownie wyskoczyły po deszczu z końca lipca. W moim lesie szybko zrobiło się jednak sucho, a że szanse na kontynuację wysypu nie były duże, pewnego popołudnia pojechałem w nieznane mi lasy na północ od Warszawy w nadziei na znalezienie nowych miejscówek kurkowych. pieprzników znalazłem niewiele, za to nieoczekiwanie trafiłem na małe borowikowe eldorado. Błąkając się po lesie w poszukiwaniu kurek, na kawałku 100x100m znalazłem 70 pięknych borowików szlachetnych i usiatkowanych. Gdyby nie burza, która wygoniła mnie z lasu, byłoby ich pewnie więcej. Następnego ranka byłem tam z powrotem i przeżyłem jedno z fajniejszych grzybobrań w tym roku. Z tego samego fragmentu lasu i drugiego zaraz obok - 100x200m, zebrałem prawie 200 cudnych, młodziutkich borowików, rosnących po kilka w jednym miejscu. Absolutne zaskoczenie, że na Mazowszu udało się zebrać tyle prawdziwków. Zapewne w kolejnych dniach była szansa na fajne zbiory, ale ja mogłem tam wyskoczyć dopiero po 6 dniach. Te kilka dni, bezdeszczowych i bardzo ciepłych, zrobiło swoje - na miejscówce zrobiło się sucho, a mi zostało tylko dozbierać 60 ostatnich borowików z wygasającego wysypu. Tymczasem pojawiły się doniesienia, że na Mazowszu ruszyły borowiki wysmukłe. Co roku wydaje się, że jest ich tu coraz więcej, mazowieckie piachy dobrze im służą. Wysokie temperatury i brak opadów nie zostawiały alternatywy, więc była okazja, by poszukać miejscówki na amerykany, które jako jedyne dawały radę w takich warunkach. Któregoś popołudnia udało się trafić miejscówkę i moje pierwsze kilkadziesiąt złotaków. Gdy za kilka dni o świcie pojawiłem się na miejscówce ponownie, borowików wrzosowych rosło od groma. Wykoszenie 300 szt i zapełnienie 15 L kosza zajęło mi raptem 1,5 h. Potem skończyłem grzybobranie, gdyż nie wiedziałem czy będę miał co zrobić z większą ilością. Jednakże i ten wysyp nie trwał długo - kilka dni później młodych złotaków było już niewiele. Udało mi się uzbierać prawie pełny kosz, ale w większości wyrośniętych grzybów. Panujące od połowy sierpnia upały i pogłębiająca się susza (brak opadów do połowy września), sprawiły, że na Mazowszu zamarło jakiekolwiek życie grzybowe praktycznie aż do końcówki września. Gdy grzybiarze na zachodzie, a szczególnie na południowym-zachodzie Polski, zacierali ręce po deszczach z ostatniej dekady sierpnia, grzybiarze z Mazowsza szukali pomysłów na kierunki dalszych wypraw, aby mieć szansę na jakiekolwiek zbiory. Wielu z nich, także i ja, we wrześniu swe kroki kierowało w lasy świętokrzyskie. I choć w porównaniu do zeszłych lat, na mojej miejscówce prawdziwkowego szału nie było, a każdego borowika trzeba było wychodzić, to zbiory były wystarczająco satysfakcjonujące, tym bardziej, że ogromna większość grzybów była zdrowa. Obok prawdziwków można było zebrać też ładne koźlarze, ceglasie i pierwsze podgrzybki. Dla mnie wrzesień to finałowy miesiąc projektu i niestety czas tylko na 4 wypady, ale zebrane na nich ponad 200 borowików szlachetnych i pewnie blisko setka innych grzybów, pozwoliły nieco stłumić grzybowe żądze. W październiku nareszcie sytuacja się odmieniła – w końcu mogłem oderwać się od pracy i poświęcić więcej czasu na grzybobrania, a grzyby wreszcie pojawiły się na Mazowszu w większych ilościach. Pierwszy tydzień miesiąca to 3 świetne wypady na podgrzybki i zebranie ponad 1600 w większości octowych owocników, a także wypad na Kanie z kilkudziesięcioma zebranymi sowami. Spuszczony z okowów pracy nie zamierzałem na tym poprzestać, jednak gdy planowałem kolejny wyjazd w świętokrzyskie na łapiące drugi oddech prawdziwki, nagle dopadło mnie lumbago i pokrzyżowało plany na dłuższe grzybobrania. Tydzień prawie mi wypadł - 3 dni leżenia, przez kolejne dni tylko 2 krótkie wypady do lasków rydzowych, szczęśliwie z dobrym skutkiem – po 60+ młodych rydzów, które nieobecne wcześniej, nareszcie pojawiły się na Mazowszu. Lecz gdy ból pleców ustąpił, na prawdziwki było już za późno. Za to po kilku nocach z przymrozkami w połowie października sypnęło gąskami. Jako, że uwielbiam te grzyby, to do końca października skoncentrowałem się właśnie na nich - 3 wypady z pełnym 15 L koszem, do tego 1 z połówką i setkami zebranych gąsek. W międzyczasie jeszcze jeden objazd lasków sosnowych zaowocował zbiorem kolejnych 50+ rydzów i setką gąsek niekształtnych. Z początkiem listopada wysypy grzybów zaczęły stopniowo wygasać. Wypad na gąski, a kilka dni później objazd lasków osikowych i sosnowych, przyniosły ostatnie dwie setki gąsek. Znalazłem też ostatnie młode podgrzybki i novembrusy. Jednak nadchodzące na początku drugiej połowy listopada kilkustopniowe mrozy musiały ten sezon zakończyć. Ogólnie z tegorocznych zbiorów, zważywszy na okoliczności, jestem bardzo zadowolony. Wbrew przeciwnościom, udało się zebrać dobre ilości wszystkich grzybów, na które zamierzałem polować. Sezon był ciekawy i pozwalał na wykazanie się. Wszak nie sztuką jest zbierać, gdy grzyby rosną wszędzie, sztuką jest zbierać, gdy grzybów nie ma... Pozdrawiam i do zobaczenia w przyszłym roku. Na koniec trochę liczb: Rzutem na taśmę udało się dobić do ok 30 grzybobrań. kurki – ok 15 L. Sporo mniej niż w zeszłych latach, ale wystarczająco na bieżącą konsumpcję, a przecież to świeże kureczki są najsmaczniejsze. Szkoda, że tylko w miesiącach letnich. prawdziwki – ok 540 szt. 2 i 3 lata temu było lepiej, ale na moje potrzeby w zupełności wystarczająco. Niezbyt wielkie plony (jak na tamtejsze standardy) z ŚK, wsparłem zaskakująco udanymi zbiorami z nowoodkrytej miejscówki niedaleko W-wy. borowiki wysmukłe – 430 szt. Jak na debiut, to całkiem fajna ilość. Być może na stałe wejdą do mojego menu, bo młode kapelusze z marynaty prawie nie ustępują podgrzybkom. podgrzybki – ponad 1700 szt. Niby tylko 3 wypady z celem podgrzybkowym, ale za to jakże udane. Ilości w zupełności zaspokajające moje potrzeby. Rydze – ok 180 szt. Pojawiły się późno w tym roku i nie we wszystkich miejscówkach. Tym większe zadowolenie, że parę razy udało się nazbierać. gąski – ok 2000 szt. Zeszły rok był rokiem podgrzybkowym, wcześniejszy prawdziwkowym, a ten śmiało mogę nazwać gąskowym. Pojawiły się wyjątkowo wcześnie i obrodziły zdecydowanie lepiej niż w latach poprzednich. Kanie – ok 50. We wrześniu ich nie było, potem tylko 1 wyjazd po Kanie, ale przy okazji zbierania innych grzybów, często trafiało się po kilka szt "na kotlety". koźlarze, ceglasie, jakubki - ponad 100. Zbierane przy okazji, tylko co lepsze sztuki.
sezony 2022 1114-1231 MZ dolnośląskie #21 (21 fot.) kujawsko-pomorskie #4 (4 fot.) lubelskie #18 (15 fot.) łódzkie #13 (10 fot.) lubuskie #28 (27 fot.) małopolskie #38 (37 fot.) mazowieckie #43 (40 fot.) opolskie #5 (5 fot.) podkarpackie #20 (16 fot.) podlaskie #2 (2 fot.) pomorskie #4 (3 fot.) świętokrzyskie #5 (5 fot.) śląskie #78 (70 fot.) warmińsko-mazurskie #9 (9 fot.) wielkopolskie #34 (31 fot.) zachodniopomorskie #21 (20 fot.) zagranica #1 (1 fot.) aktualne występowanie grzybów napisz o grzybobraniu

niszczu - grzybobranie 20 lis 2022, niedziela

ta strona być może używa ciasteczek (cookies), korzystając z niej akceptujesz ich użycie — więcej informacji