Lasy głównie sosnowe na trasie Choszczno - Kalisz Pomorski. 2 godziny, 3/4 kosza. Głównie
podgrzybki od maluchów po średniaki (plus jeden duży, ale zdrowy), 2
kozaki babki w przyzwoitej formie, 1
podgrzybek zajączek, 1
kurka 😂 i jeden On, cudowny, listopadówy
prawdziwek.
Niezbyt to rozsądne jechać do lasu po słonecznym, pięknym weekendzie, ale wczoraj nie mogłam, a myśl o lesie, tropieniu listopadówych grzybów była jak ćmienie zęba. Niby nie boli za bardzo, ale i żyć normalnie nie pozwala. Żadna robota się nie kleiła, więc dla spokoju duszy (i męża 😂) wybrałam się jednak do lasu. Śladów po działalności weekendowych grzybiarzy sporo, ale coś tam udało się jeszcze wyszperać. Najważniejsze, że są jeszcze podgrzybkowe maluchy, czyli grzybnia jeszcze nie wyprztykała się do reszty. No i trafił się piękny, listopadówy, zdrowiutki
prawdziwek. Choćby tylko dla niego warto było odwiedzić las 😊