A my dalej uskuteczniamy pracowe wagary😂 Ciepła noc, ciepły dzień - nie mogliśmy sobie odmówić.
W lesie liściastym bardzo sucho, ale grzyby były. W iglastym z domieszką liści też były 🙃
90
podgrzybków (troszkę dostałam od @skrzypcza), 17
prawdziwków, dużych, dorodnych, drugie tyle robaczywych zostało w lesie, 9
zajączków, 3 dostane
kanie (czyżby to ich koniec?), 7
koźlarzy babka, 1
koźlarz czerwony, 1 niewielki
siedzuń.
Opieńki nie do przebrania, nie wliczone, razem z
maślakami, cukrówkami i gołąbkami oddane @skrzypczowi🙃 U niego dodatkowo
gąski zielone i niekształtne w niewielkiej ilości.
Ehh... W małym lasku na początku nie za wiele, ale to właśnie tu zaskoczył mnie
koźlarz czerwony. Potem @skrzypcz z tatą podjechali kawałek, ja miałam przejść brzozowy lasek na przestrzał. Jak do niego doszłam i zobaczyłam jakie dostałam zadanie to zaczęłam obmyślać jak by się za to zemścić😂 Ledwo go przebrnęłam, zwłaszcza że co 2 kroki kosz był cięższy i cięższy. Badyle, krzaczory, nawłoć po szyję i zbieraj grzyby w takich warunkach🤣 I w takiej ilości! Lasek był naprawdę malutki ale różnorodność grzybów wysoka. W dodatku ani pół śladu bytności innych grzybiarzy.
Obeszliśmy kilka małych brzozowych przecinek, w każdej coś się znalazło. Potem mała zmiana miejscówki, zebrane
kanie, gołąbki, cukrówki, kilkanaście
podgrzybków,
opieniek nie do przebrania. Jak ktoś chętny a jeszcze je spotkam to mogę nazbierać i oddać🙃 W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w podgrzybkowni😂 Tam cudny miękki mech, na wejściu zaprosiły mnie szeregowe grzybki😉 Tam też zamrugał do mnie
siedzuń, a do @skrzypcza
gąski.
A 2 minuty po wejściu do domu lunęło jak z cebra, aż mi się oczy zaświeciły🤩 Oby liście osłoniły grzybki przed mrozem, potem jeszcze kilka ciepłych dni więc zapewne zmniejszy nam się ilość zaległych dni urlopu 😂